Relacja: Cape Epic część 1

capeepic1Team Multivan Merida w składzie Jose Hermida i Rudi van Houts wygrali pierwszy etap Cape Epic z czasem 4:30:57. Póltorej minuty po nich na mecie zameldowali się zawodnicy Karl Platt i Urs Huber z teamu Bulls.

 

Pudło zamknęli Thomas Dietsch i Tim Boehme z drugiej eakipy byków z czasem 4:32:19. A gdzie zwycięzcy wczorajszego prologu? No cóż przyjechali na czwartym miejscu, po dużym pechu, który dopadł dziś nie tylko ich.

Co by nie mówić ale to Robert Mennem był dziś na ustach wszystkich. Dlaczego? Zobaczcie sami. Ilu z Was zaliczyło zderzenie z antylopą, sarną jeleniem czy jakimkolwiek innym dziekim zwierzęciem? Jemu przydarzyło się to na początku wyścigu i wyeliminowało z dalszej jazdy - rozwalona kierownica to szczegół, ale z pękniętym obojczykiem jechać się nie da. Rozczarowanie tym większe, że wraz z Albanem Lakatą po prologu zajmował czwarte miejsce i duet ten był jednym z poważniejszych pretendentów do pudła w generalce.

O dużym pechu może mówić także Christoph Sauser. Pęknięcie obręczy w jego i spowodowana przez to strata czasu, to chyba najgorsze co mogło się przytrafić tej ekipie. Pomimo tego i dzięki pomocy teamu supportującego, duet rzucił się do odrabiania straty i ostatecznie tracą w generalce około 3 minut.

"Na pierwszym zjeździe, uderzyłem w duży kamień i nastąpiło pęknięcie obręczy. Musieliśmy czekać na nowe koło," powiedział Sauser. "Zaraz potem rzuciliśmy się w pogoń. Jutro będzie ciężko i mam nadzieję, że trochę szybciej."

capeepic2

Zwycięzcy dzisiejszego etapu nie kryli radości:
"Myślę, że jesteśmy teraz w czołówce, co jest wspaniałe", powiedział van Houts. "Zawsze trudno o zwycięstwo etapowe w Cape Epic. Jestem bardzo szczęśliwy. Teraz tylko trzeba skupić się na wyniku końcowym i spróbować utrzymać się w czołówce każdego dnia"

"Dzisiejszy etap był bardzo piaszczysty z luźnymi kamieniami i zrobiliśmy ciężką pracę. Na szczęście obaj jesteśmy lekkimi zawodnikami i możemy pozostać na siodełkach podczas niektórych sekcji. Był to dość techniczny przejazd."

Hermida powiedział: "Nie mam energii, nawet na rozmowę. Dziś znowu zdałem sobie sprawę, co Cape Epic oznacza. - Dałem z siebie wszystko, aby otrzymać koszulkę lidera The Yellow Zebra. Rudi był niewiarygodny przez ostatnie 20 km. Był to bardzo piaszczysty odcinek i to on przywiózł mnie do domu. Założył tempo i siedziałem mu na kole. Jestem bardzo szczęśliwy -. wreszcie po czterech Epicach mam koszulkę lidera i zrobię wszystko, aby utrzymać ją tak długo, jak to możliwe. Wszyscy jedziemy dla Burry'ego ".

capeepic3

Pech dopadł także Darka Mirosława, który walczył z zatruciem pokarmowym. Jestem trupem - tyle było nam dane dowiedzieć się, tuż po przyjechaniu na metę. Po wyścigu Piotr Wilk umieścił na profilu na FB informację: Dziś zaczęło się prawdziwe ściganie. Razem z Darkiem walczyliśmy na dwóch frontach. Jeden to 96 kilometrowa trasa z kamienistymi zjazdami i masakryczną ilością piaszczystych podjazdów (wszystko w 30 stopniowym upale), a drugi to nierówna walka Darka ze swoim żołądkiem. Na szczęście z obu tych walk wyszliśmy zwycięsko choć nie było lekko...
Wynik: 56 open i 43 w kat

capeepic4

Dużo lepiej pojechał za to Marcin Piecuch, który wraz z jego team partnerem Arkiem Cyganem zajęli bardzo dobre 28 miejsce, ze stratą 1:12:24 do triumfatorów dzisiejszego dnia.

Jutro kolarzy czeka 146 km trasa z 2350 metrów przewyższenia.

 

Foto: Cape Epic

Tags: Cape Epic

Patronat / Współpraca

80 tour de pologne 2023 logo

Orlen Wyścig Narodów 2023

 

 

Podkarpacka-Liga-Rowerowa

MaratonMTB.PL

 

 

 

Tauron Lang Team Race psr  Mistrzostwa Polski w kolarstwie szosowym

  LOGO Vienna Life Lang Team Maratony Rowerowe  BIKE DAYS logo  NT150px 

   logo face black   150cm   PĘTLA KOPERNIKA

Harpagan 52 - Człuchów