"Wyprawa w Nieznane" - dzień 36., 37., 38.
Dzień 36. - Poniedziałek, 8 września - Nie lubię poniedziałków?
Szósty poniedziałek wyprawy. Każdy zna to poniedziałkowe uczucie – trzeba rozpocząć kolejny tydzień szkoły, kolejny tydzień pracy, kolejny tydzień... jazdy na rowerze w Nieznane. To był najzwyklejszy poniedziałek. Spokojny (tylko jedna awaria – przebita dętka w rowerze Joli), choć pracowity (znów ponad 200 kilometrów w nogach). Poniedziałek ze zwykłą pogodą (ani za zimno, ani za ciepło; jeszcze lato, ale już liście spadają z drzew). Ostatni poniedziałek w trasie, zarazem pierwszy poniedziałek jazdy bez strzałki. Od dziś przecież team z Niniwy sam wyznacza sobie plan powrotu do Kokotka. Wiele drobiazgów może przeszkadzać, ale grupa z determinacją pędzi dalej.
Przeczytajcie więcej tutaj:http://niniwateam.pl/2014/09/09/nie-lubie-poniedzialkow/
Dzień 37. - Wtorek, 9 września - Jedność iluzoryczna
Kolejny „nielegalny" nocleg na dziko. Namioty rozłożone gdzieś w krzakach na przedmieściach. Poranek bardzo chłodny. Ruszyli. I z każdym kilometrem pogoda staje się coraz bardziej przyjazna. Jadą terenami byłego NRD. Krajobrazy znane z Polski. Droga jest, można powiedzieć, normalna. Tymczasem mijane widoki jeszcze bardziej rozbudzają refleksje... Nawet kilka usterek rowerowych nie wytrąca grupy z klimatu przemyśleń. Na każdym kroku symbole i pamiątki ważnych wydarzeń, wojen i wolności. Czy człowiek może zbudować wolność i jedność o własnych siłach? Z awarii odnotowujemy złamaną szprychę Kasi Wawer i dziurawe dętki Kasi Dmowskiej i Agaty Kowal. Wreszcie o 12.30, po 120 kilometrach jazdy docierają do dużego miasta. Berlin.
Przeczytajcie więcej tutaj:http://niniwateam.pl/2014/09/10/dzien-37-jednosc-iluzoryczna/
Dzień 38. - Środa, 10 września - Rekord nie tak istotny
To już ostatnie dni wyprawy w Nieznane. Tak, nadal w Nieznane, bo chociaż rowerzyści już sami decydują, którędy będą jechać, to nigdy nie wiadomo, co może ich jeszcze spotkać w drodze. Dokładnie tak, jak w życiu – planujemy harmonogram dnia, co i w jakiej kolejności mamy zrobić, ale to nam wcale nie gwarantuje, że nie nastąpi jakaś zmiana i uda nam się wykonać to, co sobie założyliśmy. Co prawda 38. dzień wyprawy nie przyniósł większych niespodzianek, to jednak na pewno zaliczał się do tych wyjątkowych. Rekord! 350 kilometrów w dzień! To jednak nie tak istotne jak fakt, w jakiej intencji ten mocny dystans został przejechany. Rowerzyści dziś modlili się i ofiarowywali swój trud za prześladowanych chrześcijan. To też sprawa pokoju na świecie, a im jak bardzo bliski.
Przeczytajcie więcej tutaj:http://niniwateam.pl/2014/09/11/dzien-38-rekor%E2%80%A6ie-tak-istotny/
Tags: Wyprawa, NINIWA Team